Od wielu lat różne serwisy dodają do udostępnianych za swoim pośrednictwem linków parametry śledzące. Przykładowo, jeśli na Facebooku ktoś opublikował linka do strony https://lwn.net/Articles/898522/, to serwis dodawał do niego swój parametr, przez co link mógłby wyglądać na przykład tak: https://lwn.net/Articles/898522?fbclid=asDRRFsdcsd56345rw2dSF. Nie zmienia to zupełnie nic jeśli chodzi o wskazywaną przez linka lokalizację.
Po co więc to wszystko? Po to, by serwis doczepiający parametr wiedział o tym, że ktoś otworzył linka prowadzącego w dane miejsce. Chodzi tu nie tylko o linki otwierane z poziomu serwisu. Główną wartością wydaje się być zbieranie informacji o tym, że dany link został otwarty niezależnie od tego kto go otworzył i gdzie to zrobił. Na przykład link z parametrem przesłany mailem – i otwarty przez odbiorcę niezwiązanego w żaden sposób z danym serwisem – da temu serwisowi informację, że został otwarty. Dalej „dostawca parametru” może próbować zdobywać i korelować kolejne dane, aż wreszcie dowie się, że otworzyła go konkretna osoba.
Do tej pory parametry śledzące miały zwykle postać ?[nazwa]=[ciąg-znaków] i były one doklejane do adresu. Rozwiązanie to z punktu widzenia użytkownika ma praktycznie same wady. Jest jednak jedna zaleta: parametr taki bardzo łatwo automatycznie usuwać. Dzięki temu otrzymujemy wyczyszczonego linka, a „dostawca parametru” nie ma informacji o kliknięciach.
Niedawno Facebook zaczął jednak stosować rozwiązanie, które – przynajmniej na razie – bardzo utrudnia sprawę. W przypadku linków zewnętrznych, czyli prowadzących do zasobów poza serwisem na razie nic się nie zmieniło. Jeśli ktoś z kolei próbuje linkować do zasobów wewnątrz Facebooka (np. do wydarzenia, czy konkretnego postu), to link ma postać https://www.facebook.com/strona-o-niczym/posts/pfbid0xQiasf3532efD46357GsDefsdfFGdsfDFHsdf45sdf54. Nie ma już fbclid, więc nie można w prosty sposób uniknąć śledzenia. Na końcu adresu jest za to długi ciąg znaków, który jest miksem wskazującym konkretny zasób i równocześnie zawierającym identyfikator śledzenia.
W momencie tworzenia tego wpisu nie ma jeszcze rozwiązania pozwalającego na jego zdekodowanie. Zapewne kwestią czasu jest jednak to, że takie narzędzie powstanie.
Usuwanie parametrów śledzących jest możliwe m.in. dzięki dodatkom do przeglądarek. Przykładem takiego jest ClearURLs.
W przypadku Firefoksa od wersji 102 jest to także możliwe bez użycia dodatku.