Kategorie
prawo

Media społecznościowe, pełnienie funkcji publicznej i cenzura

Czy osoba pełniąca funkcję publiczną może kogoś zablokować w mediach społecznościowych, by ta nie mogła widzieć lub komentować jej poczynań?

Czy tak samo może zrobić „profil” instytucji publicznej (a faktycznie osoba zarządzająca tym profilem)?

Czy może blokowanie to cenzura, która nie może mieć miejsca?

W Polsce nie ma odpowiedzi na te pytania, choć działania tego typu są nagminne. Na przykład, gdy jakiś polityk blokuje konkretnej osobie możliwość komentowania swoich postów publikowanych w mediach społecznościowych. Albo gdy konkretny urząd robi ze swoimi profilami to samo. Odpowiedzi nie ma, choć zdrowy rozsądek podpowiada jaka ona powinna być. Po prostu nikt chyba jeszcze nie poszedł w tej sprawie do sądu.

Zamieszania dodaje tu fakt, że częstą praktyką jest traktowanie prywatnego profilu jako publicznego, zamiast stworzyć i korzystać z profilu powiązanego ze stanowiskiem. I tak mogą równolegle istnieć na przykład trzy profile promujące aktywność publiczną jednej osoby:

  • profil „prywatny” konkretnego człowieka, który w danym momencie np. jest wójtem,
  • profil o nazwie „Wójt Gminy X” promujący aktywność stanowiska, do którego zawsze „przypinany” jest aktualny wójt,
  • profil o nazwie „Urząd Gminy X”, który promuje aktualne działania urzędu.

W Stanach Zjednoczonych za to przed tym problemem stanie Sąd Najwyższy, który będzie rozpatrywał dwie sprawy: O’Connor-Ratcliff v. Garnier i Lindke v. Freed. W obu chodzi mniej więcej o to samo: czy blokowanie komukolwiek przez osobę publiczną dostępu do jej profilu w mediach społecznościowych, który jest „oficjalny” lub na którym promowana jest aktywność publiczna jest dozwolone? Czy może jest to ograniczanie dostępu do informacji i forma cenzury? Czym innym jest bowiem prywatny profil takiej osoby, a czym innym profil powiązany z pełnioną funkcją. Osobnym przypadkiem jest też promowanie siebie, jako pełniącego określoną funkcję publiczną na profilu prywatnym.

Warto śledzić te dwie sprawy. Dla nas nic z tego niestety nie wyniknie, jednak sprawa dotyczy pogranicza prawa i technologii i wyrok może być sam w sobie bardzo interesujący.